Autor Wiadomość
Tojewski
PostWysłany: Nie 8:05, 01 Kwi 2012    Temat postu:

Widzę że piszesz też i prozę

Niezłe

TT/
stary
PostWysłany: Pią 7:53, 30 Mar 2012    Temat postu: ...a co nam życie niesie

Karol


W mojej krainie szczęśliwości dobrą wróżką jestem ja.
Jakżeby inaczej.
Karol czasami miewa humory, szczególnie rano, kiedy stoi przed lustrem w łazience, ale to ja wtedy jednym słowem prostuję jego zapędy.
- Karol, myj się szybko i do sklepu po bułeczki i masełko, kupisz też szynkę Szwarcwaldzką.
- Dobrze kochanie, zaraz kończę.
Oczywiście wiem, że po słowach dobrze kochanie, marudzi, burczy coś tam pod nosem, a czasami i sobie przeklnie, mam dobry słuch. Na tyle mu pozwalam. Niech tam sobie gdera. Z drugiej strony pośpiesznie wyjaśniam, iż terrorystką nie jestem. Kocham Karola bardzo, a te jego drobne fanaberie jeszcze bardziej. Wtedy jest taki bezradny, śmieszny w swoich poczynaniach. Niech mu się wydaje, że jest głową rodziny, to takie dowartościowanie samego siebie, a tego odbierać mu nie mam zamiaru.
- Zuzanno a kobietę i życie kupić?
- Dlaczego pytasz kiedy wiesz, że dzisiaj jest czwartek, więc i nowy numer, tak kup.
-Pytam bo ostatnio widziałem w Twoich rękach „Pani” to też pomyślałem sobie, że zmieniłaś tygodnik.
- Nie, nie zmieniłam, dostałam od przyjaciółki z powodu pewnego artykułu na temat cholesterolu, muszę Ci ograniczyć słodycze.
- A no to idę.
Jest taki kochany ten mój Karol. Wiem że kupuje sobie batona w osiedlowym sklepiku i zjada tak by nikt nie widział. Czasami sobie myślę, że to może on pozwala mi być taką. Zastanawiające, zastanawiające. Ma swój kiosk, sklep, a raczej sklepik taki malutki i jeszcze wiele innych zalet, ale ma i taką uszytą, podarowaną płócienna torbę w bardzo paskudne brązowe kwiaty. Skąd ten ktoś miał taki materiał. Pożal się boże. Karol prał z dokładnością co drugi tydzień, prasował, ale najlepsze to składanie w kostkę. Ceremoniał. Nawet odkładanie na półkę w przedpokoju to prawdziwa sztuka w jego dłoniach.
Kiedy wrócił powiedziałam, że dziś są urodziny Stefanii, przypomniało mi się podczas prasowania koszul. Dlaczego wtedy. Kochał naszą córkę i ja wiem że on wiedział, wie zawsze, tylko milczy do ostatniej chwili.
- Wiem zamówiłem kwiaty na godzinę szesnastą.
- Jak ciebie nie kochać Karolu.
Zniknął w łazience. Ano wiem, pierze tą swoją torbę. Otrzymał ją od małej dziewczynki kiedy to piliśmy herbatę na przyleśnym parkingu. Wyszła z lasu, trzymała w tej torbie grzyby.
- Kupicie grzyby, sama zbierałam.
Karol popatrzył na mnie trochę zaskoczony, a raczej zdeprymowany.
- No podejdź dziecinko, pokaż te grzyby.
- Same prawdziwe.
- No no no.
- Sama zbierałam.
- A gdzie Twoja mama dziecko kochane, Ty tak sama po lesie chodzisz?
- Sama, a co mam już jedenaście lat.
- Wiem, ale to nie jest argument.
- Co jest ?
- Nic nic, tak sobie głośno myślę.
Dla Karola ta bezpośredniość była trochę zdumiewająca. On Karol, nie potrafił zrozumieć jak można pozwolić dziecku iść samej do lasu.
- No to ile sobie liczysz za te piękne grzybki?
- Co liczysz?
- No powiedz ile kosztują te grzybki.
- A to to, no za całą torbę to trzydzieści złotych.
- No dobrze, kupię, tylko mam problem, nie mam do czego je wsypać.
- Torbę podaruję darmo, mam jeszcze dwie takie.
Osobiście nigdy nie pytałam i nie zapytam Karola co takiego się stało, że tak dba o torbę po grzybach. Nie zdziwiło mnie również jego pożegnanie z dziewczynką, kochał dzieci. Ale to przytulanie?
A torbę niech tam sobie pierze.

...natomiast Karol nigdy nie powie co zdarzyło się dwanaście lat wstecz, kiedy to wraz z grupą przyjaciół z zakładu pracy, zawitali w tych lasach na grzybobranie. Nie powie też, dlaczego, kiedy przejeżdżają tą trasą zawsze zatrzymują się na tym samym parkingu.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group